Jaguar F-Pace

Opublikowano

Kot udomowiony

Dziś SUV to nie wymysł szatana lecz to, czego chcą klienci. Nawet klienci Jaguara. Malcolm Sayer, twórca E-Type`a, D-Type`a, XJS-a i XJ13 pewnie podrapałby się w głowę na wieść, że powstanie taki Jaguar. Ale nie protestowałby. Nie można przecież zostawać z tyłu.

Gdy Porsche zrobiło silnik diesla a potem SUV-a, zaczęliśmy załatwiać zaległe sprawy, rachunki, dzwoniliśmy do dawnych przyjaciół. Jednym słowem – szykowaliśmy się na koniec świata. Ten nie nastąpił. Podobnie nie nastąpił gdy swojego SUV-a zaprezentowała marka, po której nigdy byśmy się tego nie spodziewali: Jaguar. Skoro robią to pierwszy raz, to postarali się aby było „z przytupem”. Nowy F-Pace jak każdy Jaguar, ma naturalną zdolność do intrygowania. Nic dziwnego. Europejska oferta dużych SUV-ów jest wprawdzie urozmaicona technicznie, ale pod względem stylu, z wyjątkiem Volvo XC90 – bardzo do siebie podobna. Jaguar na tym tle miło zaskakuje. Dawno nie spotkaliśmy się ze zjawiskiem, że ludzie oglądają się na ulicy za nowym autem typu SUV, ba – nawet podbiegają zrobić mu zdjęcie. I każdy od razu wiedział, że to Jaguar. Wizerunkowo – strzał w Dziesiątkę. Trzeba tez pamiętać, że Brytyjczycy należą do pionierów tego segmentu, bo czymże innym był pierwszy Range Rover? I właśnie na platformie współczesnego Range Rovera oparty jest Jaguar F-Pace. Świetnym wyborem jest najmocniejszy diesel V6 o pojemności 3 litrów. Lepiej zorientowani na tę wieść niemile wspominają poprzedni silnik z tej rodziny – słynące z zawodności 2.7 V6 Peugeota. Jednak nowa jednostka, to zupełnie inna zarówno konstrukcja, jak i jakość – już zbiera bardzo dobre opinie. 300-konny diesel o momencie obrotowym 700 Nm (!) może nie jest taką potęgą, jak V8 Audi, ale zadziwiająco dobrze radzi sobie z tym ogromnym wozem. Najlepiej brzmi oczywiście benzynowe V6, dostępne w wariantach mocy 340 i 380 KM.

Jaguar F-Pace przekonuje miłym wyrazem, charakterem, bardzo dobrym prowadzeniem i korzystną ceną. Nie zachowuje się na szosie tak „wyścigowo”, jak niemiecka konkurencja, jest nieco bardziej miękki. Jednak na pofalowanej drodze jeszcze mu za to podziękujecie. Minusem jest to, że na F-Pace trzeba długo czekać, gdyż zapotrzebowanie dalece przekracza zdolności produkcyjne Jaguara.

Wiele osób nazwę F-Pace wymawia po prostu jako „W pace”. Wygląda na to, że ten kot został już u nas udomowiony.

Artykuł w Classicauto 121 (10/2016)

Tekst i zdjęcia: Wojciech Jurecki