Lancia Voyager

Opublikowano

Addio Voyager!

Cudowne dziecko Lee Iacocci i Hala Sperlicha po 30 latach na rynku przechodzi do historii. Samochód, który rozpoczął żywot jako Plymouth Voyager i Dodge Caravan, był też Chryslerem Town & Country, Volkswagenem Routanem, na pożegnanie stał się Lancią Voyager.

Następca Voyagera będzie nosił znaną już nazwę Pacifica, będzie też mniejszym pojazdem, co i tak nie ma znaczenia, bo w Europie go raczej nie zobaczymy. Zresztą ciężko się dziwić, duże vany są gatunkiem na wymarciu. Na Starym Kontynencie w tym rozmiarze pozostały już tylko Mercedes klasy V i Volkswagen Multivan, oba bardzo dobre, ale oba też wywodzące się wprost z aut dostawczych. Lancia nie ma takiego pochodzenia, ma za to amerykańskie korzenie i wcale tego nie ukrywa. Jest niesamowicie komfortowa, ma przepastne wnętrze i jeśli tylko oczekuje się od niej tego, czego można oczekiwać od wielkiego, rodzinnego vana to ciężko mieć jakiekolwiek uwagi.

Producent na szczęście nie ograniczył się do zmiany logo Chryslera na Lancii, auto zyskało też lepsze materiały wykończeniowe, szczególnie na desce rozdzielczej. Z tyłu plastiki są twardsze, ale za to wytrzymają wszystko, co mogą chcieć im zrobić niesforne dzieci. Niesamowicie wygodny jest system Stow’n’Go pozwalający złożyć wszystkie fotele (ostatniego rzędu elektrycznie), dzięki czemu podłoga staje się zupełnie płaska, a przestrzeń ładunkowa rośnie do ponad 3900l. Z wygodnym nadwoziem w parze idzie sposób, w jaki Lancia Voyager połyka kilometry. Spokojnie, wręcz kojąco, bardzo po amerykańsku płynie po nierównościach. Przy tym nie zaskakuje niczym na zakrętach, na których przechyla się mniej niż można się tego spodziewać, a dzięki ponad 3-metrowemu rozstawowi osi jest stabilna. 2.8-litrowy diesel CRD jest dosyć ekonomiczny, podczas przyspieszania daje znać o sobie, ale w trasie w ogóle nie przeszkadza. 3.6-litrowy benzynowy silnik V6 z rodziny Pentastar o mocy 283 koni jest oczywiście dużo przyjemniejszy, ale na pewno nie pod dystrybutorem.To chyba najlepsze auto na długie trasy, jakie znamy, do bólu komfortowe, niczego nieudające. Szkoda, że musimy je pożegnać, ale jeszcze bardziej żal Lancii, w której ofercie pozostanie już tylko mały Ypsilon.

Artykuł w Classicauto 121 (11/2016)

Tekst i zdjęcia: Rafał Andrzejewski