Auta miejskie

Opublikowano

Chleb z masłem

To niewyszukana potrawa, co nie znaczy, że nie może być bardzo smaczna. Tak samo jest z małymi samochodami: mogą być mdłe i bezbarwne, albo mogą dać sporo radości. Postanowiliśmy sprawdzić, jak wypadają cztery stylowe subkompakty okiem redaktorów, preferujących zdecydowanie starsze pojazdy.

Na pewno każdy z was zaczynał od jakiegoś prostego, niedużego auta kompaktowego. Fiat Uno, Ford Fiesta, Toyota Starlet. Nie miały klimy ani szyb w prądach, każdy z nas za ich kierownicą czuł się jak Ayrton Senna i był najszybszym człowiekiem w mieście. Nie liczył się zerowy prestiż ani to, że samochód pożyczony od taty lub mamy nieraz przekreślał szanse u płci pięknej. Liczyło się, że były zaskakująco szybkie, zwinne a przy tym oszczędne. Czy dzisiejsze sub-kompakty z silnikami do 1 litra też to potrafią, czy też zgnuśniały przygniecione masą plastiku, elektroniki i reklamowych sloganów o „miejskim stylu życia”? Jak wypada ich porównanie z klasycznymi modelami, które kiedyś dawały nam tyle radości z jazdy? Postanowiliśmy to sprawdzić na podstawie czterech aut, których dodatkowym walorem jest dźwięk silnika miły sercu każdego Polaka. Fiat 500 TwinAir dzięki 2-cylindrowemu silnikowi umila jazdę warkotem godnym podrasowanego Malucha, zaś pozostałe trzy wozy – znanym z Syreny gangiem 3 cylindrów.

Szczegółowy test znajdziecie na naszej stronie internetowej classicauto.pl. Porównanie jest subiektywne i bierze pod uwagę nasze doświadczenie z małymi autami z ostatnich 3 dekad, a nawet dawniej. Dlatego nie liczcie na zwyczajowe elementy, jak porównanie bagażników czy emisji gram czegoś na kilometr. Będzie za to o szybkim pokonywaniu zakrętów, komforcie pokonywania śpiących policjantów i gdzie wygodnie schować butelkę wina.

Współczesne auta mają skłonność do odbierania przyjemności z jazdy i zastępowania jej elektronicznymi protezami. Nieraz i kilkaset koni pod maską grozi śmiercią z nudów. Inaczej jest wśród małych braci: subkompakty mają to do siebie, że muszą pozostawać w miarę tanie, a więc dalekie od przekombinowania. Dzięki temu są nieraz bardziej emocjonujące, niż niejeden sportowy bolid.

Małe auto – mało miejsca na inwencję? Nic bardziej mylnego. Na trzech i pół metrach dzielących czubki zderzaków, producenci potrafią stworzyć unikalne formy i rozwiązania. W klasie do 1 litra pojemności można wybierać pośród aut o zupełnie różnym charakterze – i to jest bardzo dobra wiadomość.

Artykuł w Classicauto 127 (04/2017)

Tekst i zdjęcia: Wojciech Jurecki