BMW M140i

Opublikowano

Satysfakcja gwarantowana

BMW ma czelność sprzedawać ludziom kolejny face-lifting niemal starożytnej Serii 1! I wie, co robi, bo kolejka chętnych na jedynego na rynku kompakta z tylnym napędem i sześciocylindrowym, rzędowym silnikiem nie maleje. Oto klasyczne już BMW M140i.

Tekst i zdjęcia: Wojciech Jurecki

Rozwinięta wersja artykułu, który ukazał się w Classicauto nr 131 (08/2017)

Od kiedy w 2004 roku BMW wypuściło swojego pierwszego kompakta – Serię 1, inni producenci mają problem. Czego by nie projektowali w podobnej klasie, wychodzi im… BMW Serii 1. Nie dziwne, bo biorąc pod uwagę doskonałość konstrukcyjną tego modelu i ponadczasowy design, „Jedynkę” śmiało można zaliczyć do klasyki motoryzacji oraz do najwybitniejszych osiągnięć ówczesnego szefa designu BMW, Chrisa Bangle`a.

Najmniejsze BMW przechodzi ciągłe liftingi i nie ma żadnej wspólnej części z protoplastą, co nie zmienia faktu, że zasadniczo jest to ciągle ten sam samochód. BMW udała się przy tym rzadka sztuka: Seria 1 jest nowoczesna, coraz lepsza, a po drodze udało się nie zepsuć jego unikalnego charakteru. Dodajmy, że po dziś dzień mało aut tego rozmiaru tak dobrze łączy komfort z prowadzeniem, funkcjonalnością i dynamiką, zaś samochodu takiego jak M140i, nie ma w ofercie chyba nikt. BMW oferuje wprawdzie Serię 1 z 3-cylindrowym silnikiem 1.5 i napędem na przód, ale „daniem mięsnym” jest właśnie 140i/M140i, dostępne z nadwoziem 3- lub 5-drzwiowym, a także jako spokrewnione M240i (coupé i kabriolet) Jego trzylitrowy silnik biturbo rozwija imponujące 340 KM i równe pół tysiąca Nm momentu obrotowego, zmieniając BMW w mały pocisk. Co również już praktycznie niespotykane, w wersji z tylnym napędem dostępna jest skrzynia ręczna (6-biegowa). Wersja xDrive z 8-stopniową sportową skrzynią Steptronic przyspiesza od 0 do 100 km/h w 4,4 sekundy. Wersja z tylnym napędem i ręczną skrzynią – minimalnie dłużej. Konkurencja w ekstremalnych sytuacjach prowadzi się nieco lepiej (Mercedes A45 AMG, VW Golf R). Oferuje także więcej mocy, ale… nie ten styl. Mercedes A45 AMG miażdży mocą 370 KM, lecz dostępny jest tylko „w automacie” i z napędem 4×4, do tego z jakże trywialnymi, czterema cylindrami. Nie da się tego porównać z pieszczącym ucho, szlachetnym dźwiękiem 6 cylindrów „w rzędzie”, klasycznym tylnym napędem i dyskretną elegancją BMW M140i. Nawet biorąc pod uwagę niemałe pieniądze: cena M140i startuje bowiem od 189 tys zł, zaś dodając kilka „extrasów”, pośród których z pewnością warto dopłacić za stereo marki Harman Kardon, można zbliżyć się do ćwierć miliona zł.

M140i nie jest tak „kosmiczne”, jak nowo wprowadzane modele, ale w tym przypadku należy to uznać za zaletę. Przy tym ciągle BMW Serii 1 stanowi wzorzec auta kompaktowego. Szczególnie trzeba je pochwalić za świetne fotele, pozycję za kierownicą, idealną funkcjonalność wnętrza, duży bagażnik, oczywiście moc i sprawność na drodze. Silnik nie posiada opcji „buczącego wydechu” ani ordynarnego wspomagania dźwięku za pomocą głośników. Niektórym może się wydać wręcz za cichy, ale tutaj nie słucha się wydechu, lecz samego silnika. Kontrolę trakcji można całkowicie wyłączyć i to jednym naciśnięciem guzika, czyli bez zbędnych ceregieli. „Kozaków” ostrzegam, że ten względnie krótki wóz, w poślizgach wymaga bardzo szybkich reakcji, zatem zwłaszcza na mokrej nawierzchni zastanówcie się 5 razy, zanim to zrobicie. Litera „M” w przypadku M140i to przede wszystkim wyśmienite zawieszenie. Hamulce przy jeździe zbliżonej do wyczynowej okazują się podatne na przegrzanie (, ale na drodze nie mamy najmniejszych szans zbliżyć się do tej granicy – są po prostu potężne. W żadnej wersji nie można niestety zamówić szpery w tylnym dyferencjale, zamiast niej mamy elektroniczną imitację.

Mimo sukcesu przednionapędowego BMW Serii 2, grupa nabywców ceniących unikalny charakter mocnych wersji Serii 1 jest na tyle duża, że wycofanie 140i/M140i z produkcji byłoby dla BMW prawdziwym strzałem w stopę. Prosimy nie strzelać – dzięki takim wozom jak M140i, cały czas tworzy się klasyka. I okazuje się, że w przeddzień prezentacji odnowionej „Jedynki”, mogę być spokojny. Choć raz w odniesieniu do modelu „wychodzącego” nie muszę pisać: „warto się pośpieszyć z kupnem, bo następca nie będzie tak ciekawy”. Seria 1 rocznik 2018 zachowa wszystko co obecna, wszystko co w niej dobre. Stylistycznie to kolejne rozwinięcie projektu Chrisa Bangle`a, zaś największą zmianę będzie stanowiło całkiem nowe, odpowiednio do naszych czasów interaktywne wnętrze. Reasumując, zasadnicza bryła „Jedynki” pozostaje i pozostanie niezmieniona od 2004 roku. Opisywany model dla jednych jest zbyt zwykły z wyglądu, zwłaszcza jak na niemałą cenę. Dla innych odwrotnie – elegancja i dyskrecja najmocniejszej wersji Serii 1 jest wartością, atutem. I chyba tych innych jest ich sporo, bo mój znajomy po zamówieniu u dilera, czekał na takie auto prawie pół roku.