Skoda Yeti

Opublikowano

Kto widział Yeti?
W tym miesiącu dwa pudełkowate samochody o wysokim punkcie siedzenia i zdolnościach zarówno terenowych jak i miejskich. Na początek wciąż zaskakująca świeżością pomysłu Škoda Yeti, która przeszła ostatnio facelifting.

Pomysł na Škodę Yeti był zaskakująco prosty i dobry. Ten nieduży SUV po facelifcie nic nie stracił ze swojego uroku i ciągle zdecydowanie wyróżnia się wyglądem na tle konkurencji. Jest zgrabnym, miłym dla oka wozem. Świetnie prowadzi się na szosie, zwłaszcza jak na SUV-a, ale czegóż innego można się spodziewać po autach z grupy VW? Jeśli natomiast nazwa ma sugerować zręczność poruszania się poza przetartymi szlakami, to Yeti dobrze poradzi sobie w lekkim terenie, co w tej klasie pojazdów nie jest wcale oczywiste. Napęd na 4 koła oparty na Haldex-ie piątej generacji, to nie to co kiedyś: dołączanie napędu tylnej osi następuje niewyczuwalnie.
Egzemplarz w kompletacji Monte Carlo zawiera sporo ładnych dodatków, jednak bez epatowania nadmiernym prestiżem, a czarne felgi mogą się naprawdę podobać. Pytanie tylko, czy zechcemy na tak skompletowane auto, z ręczną skrzynią i benzynowym silnikiem 1.8 TSI wydać prawie 140 tys. zł? W Polsce najbardziej pożądaną jednostką jest 2.0 TDI o mocy 140 lub 170 KM połączony ze skrzynią DSG, a taką Yeti można mieć za nieco ponad 100 tys. zł. Zazwyczaj jesteśmy orędownikami ręcznych skrzyń (6-biegowa przekładnia w Yeti działa świetnie), ale doskonałe funkcjonowanie volkswagenowskiego DSG jest argumentem za skrzynią zautomatyzowaną. Tak naprawdę, to można się przyczepić najwyżej do zbyt lekko obracającej się kierownicy z elektrycznym wspomaganiem i zbyt ochoczego podskakiwania Škody na większych wybojach takich jak śpiący policjanci. Ale są to typowe przypadłości współczesnych aut, nawet uterenowionych – są nastawione bardziej na sportowe prowadzenie, niż pokonywanie nierówności z kocią miękkością. Rzadko która Yeti z napędem na 4 koła zobaczy w swoim życiu prawdziwy teren – tutaj zaawansowana elektronika sterująca napędem zrobi za kierowcę naprawdę wiele. Podstawowe wersje z silnikami 1.2 i 1.4 TSI i napędem tylko na przód (od około 60 tys. zł) doskonale sprawdzą się w codziennej jeździe miejskiej. Skromniejsza Škoda także przekonuje, m.in. obszernym i funkcjonalnym wnętrzem oraz porządnym, wzbudzającym zaufanie wykonaniem.

Artykuł w Classicauto nr 107 (07/2015)
tekst: Wojciech Jurecki
zdjęcia: Michał Szewczyk