BMW i3

Opublikowano

Dzień dobrze wyliczony

Zazwyczaj wszystko, co ostentacyjnie ekologiczne, jest brzydkie i beznadziejne. Za to BMW swoje pierwsze elektryczne auto, zrobiło z przytupem. i3 może się podobać. Ale czy ma praktyczny sens?

Widok BMW i3 na ulicy wciąż jest czymś sensacyjnym. Świetne wrażenie sprawia też dizajnerskie wnętrze. Ale największa z sensacji, to prowadzenie auta elektrycznego. Do tej pory widywałem takie tylko pod postacią Melexów i wózków Stalowa Wola, obsługujących Sejm RP. Teraz sam mogłem poczuć, co to znaczy gdy po naciśnięciu pedału „gazu” wóz bezgłośnie i z bezlitosną, stałą siłą rozpędza się jak wściekły. Do tego jednak szybko można się przyzwyczaić i efekt „wow” zastąpi nuda. O wiele ciekawsze na dłuższą metę jest zachowanie i3 na drodze, które przeczy jego wyglądowi i… super-wąskim oponom. Mimo że wysokie i ciężkie (1195 kg), prowadzi się i hamuje dokładnie jak każde BMW, czyli świetnie.

Co innego jednak się przejechać, a co innego żyć z i3. Co robicie, gdy w Waszym aucie komputer pokazuje zasięg 80 km? Zazwyczaj myślicie „a ha, trzeba zatankować!” W przypadku BMW i3 tyle wynosi średni zasięg naładowanego auta. Mimo że mieszkam w Śródmieściu i rzadko ruszam się na suburbia, to już po dwóch godzinach użytkowania i3, zacząłem w myślach wyliczać: do babci mam jakieś 5 km, po drodze zajadę do redakcji, to razem przejadę…” Gdy szykuje się dalszy wyjazd, nerwowo sprawdzam Google Maps i rozważam, czy cieplej się ubrać – bez ogrzewania zajadę dalej. Tym, czego się bałem, było jakiekolwiek odchylenie od rutyny, nagły wypadek w życiu, który wyczerpie mi baterie i zostawi mnie w polu „unplugged”. Korzyści? Jeśli uda nam się odszukać stację szybkiego ładowania (która nie jest akurat zajęta), to mamy naprawdę tanie jeżdżenie.

i3 jest gadżetem i symbolem światopoglądu. Jest też świetnym, funkcjonalnym autem miejskim. W tej formie, jak nasze auto testowe, ma tylko jedną wadę: jest elektryczny. Kupujcie zatem wyłącznie wersję ze spalinowym generatorem, dzięki któremu odzyskacie wolność i spokój. Nie będziecie musieli stawać się kilowato-kilometrowym centusiem. W życiu mamy bowiem wystarczająco dużo męczących obliczeń, aby oszczędzić sobie wyliczania ile i kiedy możemy przejechać.

Artykuł w Classicauto 115 (04/2016)

Tekst: Wojciech Jurecki

Zdjęcia: Rafał Andrzejewski